poniedziałek, 9 września 2013

#6

 CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Dzień zapowiadał się dobrze. Klara była wyspana, a słońce świeciło coraz mocniej. Dziewczyna leżała na łóżku, myśląc o swoich przyjaciółkach. Cieszyła się, że się pogodziły. Miała tylko nadzieję, że Adam będzie się trzymał z dala od Luizy.
Po chwili Lara ruszyła do łazienki, a tam oporządziła się i ubrała się w ciuchy. Spojrzała na zegarek, który wskazywał godzinę 10:00. Postanowiła odrobić lekcje, które zostały zadane w piątek. Musiała przeczytać parę rozdziałów lekcji, aby zrobić zadania, ponieważ nie uważała. Gdy skończyła ostatnie zadanie z historii usłyszała burczenie brzucha. Zeszła więc, do kuchni i tam zrobiła sobie gofry. Po skończonym posiłku, poszła się przejść. Chodziła po mieście bez celu, aż w końcu natknęła się na reklamę.
Gdy Klara ją zobaczyła bez zastanowienia, szybkim krokiem, ruszyła do Luizy. Zapukała, a drzwi otworzyła jej mama przyjaciółki.
                  -Dzień dobry. Jest Luiza?
                  -Miło Cię widzieć. Tak jest na górze razem z Karoliną.
                  -Dziękuję-powiedziałam i od razu weszłam na schody. Gdy była już przy drzwiach pokoju przyjaciółki weszła bez pukania. Obydwie dziewczyny spojrzały na nią pytająco.
                  -Hej. Co ty tu robisz?- spytała Iza
                  -Wyobraź sobie co widziałam dziś na mieście.-powiedziała podekscytowana
Obydwie wpatrywały się w nią, próbując zgadnąć o czym myśli.
                   -Otóż, widziałam reklamę. O One Direction. - jej słowa były wypowiadane coraz wyższym głosem- I dowiedziałam się, że będą mieli koncert. W Warszawie!!!
Gdy wypowiedziała ostatnie słowa zaczęła, razem z Izką, piszczeć i skakać. Po chwili obie się uspokoiły, a Karolina zadała pytanie.
                  -A kiedy to będzie?? W końcu trzeba to wiedzieć
                  -A tak... Zapomniałam powiedzieć - uśmiechnęła się szeroko. - 15 maja. Dzień po moich urodzinach - na jej twarzy malowało się podekscytowanie i radość.
                  -To trzeba namówić rodziców na koncert. Przecież mamy tylko godzinę do stolicy.
Dziewczyny rozmawiały i zastanawiały się czy będą na koncercie ulubionego zespołu. Były bardzo podekscytowane informacją, że ich idole w końcu zawitają w Polsce.
Na rozmowach czas płynął im szybciej i nim się obejrzały była 20:00.
                  -Dobra dziewczyny ja muszę się zbierać. Dajcie mi znać jeśli będziecie mogły pojechać - powiedziała i na pożegnanie ucałowała przyjaciółki w policzek. Pożegnała się z mamą Luizy i wyszła z jej domu. Ruszyła powoli chodnikiem. Powietrze było rześkie i wydawało się, że zaraz będzie padać. Tak jak się spodziewała chwilę później z nieba zaczęły spadać krople deszczu. Spadały coraz gęściej jednak Klara, zdawała się tego nie widzieć, nie czuć. Szła przez deszcz, myśląc o koncercie. Bardzo chciałaby tam być. Nagle usłyszała grzmot, a potem na niebie widać było piorun. Nie przejmowała się tym jednak i nadal szła powoli mokrym chodnikiem. Sama była już przemoczona i zmarznięta, mimo to nie chciała szybciej iść. Przechodziła właśnie koło parku i naszła ją ochota na zrobienie czegoś szalonego. Zaczęła tańczyć w kałużach, śpiewać i kręcić się w około. W tamtym momencie czuła się znów małą dziewczynką. Gdy się zmęczyła ruszyła do domu i po 5 minutach już w nim była. Czuła jednak, że coś jest nie tak. W domu było cicho, a przecież jej mama powinna być już w domu. Weszła w głąb pokoju zapalając światło, gdy nagle dostrzegła postać ubraną na czarno. Był to mężczyzna, który właśnie ją dostrzegł. Zaczął się do niej przybliżać, a ona odsuwała się z każdym jego krokiem. Wyjął nóż, a ona krzyknęła cicho. W końcu natrafiła na ścianę i nie miała jak uciec. Napastnik uśmiechnął się złowrogo i po chwili nóż wylądował w ciele przerażonej Klary. Ona krzyknęła z bólu, gdy poczuła ostrze wbijające się w jej brzuch. Mężczyzna wyjął nóż, a ona opadła na ziemię. Nie zauważyła kiedy facet w czerni uciekł zostawiając ją samą. Zemdlała.....
♥♥♥♥♥♥♥♥
Dziewczyna widziała ciemność. ''Umarłam?''
Nie wiedziała co się dzieje, aż w końcu usłyszała niewyraźnie dwa głosy. 
                  -Co z nią, doktorze?
                  -Pacjentka powinna się wybudzić lada dzień. Udało się zapanować nad krwotokiem i teraz powinno być lepiej. Jednak wszystko może się wydarzyć.
                  -Dziękuję
Klara czuła, że zna jeden z tych głosów, jednak nie wiedziała do kogo należy. Chciała otworzyć oczy i zobaczyć gdzie jest. Chciała poruszyć ręką jednak to również jej się nie udawało. W końcu zrezygnowała i zapadła w sen.

Znajdowała się w białym pomieszczeniu. Wyglądało jakby nie miało końca. Zaczęła się rozglądać z nadzieją, że coś się pojawi. Nic takiego jednak się nie stało , więc dziewczyna ruszyła w głąb nieznanej przestrzeni. Czuła się dziwnie, widząc wszędzie biel, dlatego po paru minutach zaczęła odczuwać ból głowy. W końcu się zatrzymała. Zauważyła idące ku niej dwie postacie. Obie były ubrane na biało i widać było, że są starsi. Gdy byli wystarczająco blisko, dziewczyna rozpoznała w postaciach swoich zmarłych dziadków. Zginęli w wypadku samochodowym 4 lata temu. Dziewczyna bardzo to przeżywała, ponieważ była mocno z nimi związana. Jednak po jakimś czasie przyzwyczaiła się do braku babcinych wypieków i rad dziadka. Nie zapomniała jednak o nich i cały czas pielęgnowała w sobie pamięć o nich. W końcu stanęli przed nią, a ona nie mogła uwierzyć w to co widzi. 
                  -Babcia? Dziadek? Ale jak? - pytała zdekoncentrowana dziewczyna
               -Tak to my dziecinko. Jesteśmy tu aby pokazać Ci co teraz dzieje się w świecie zewnętrznym. - powiedziała spokojnym głosem jej babcia. 
                  -Ale dlaczego?
Nie dostała odpowiedzi. Zamiast jej pokazał się duży ekran pokazujący jakieś pomieszczenie. Klara zobaczyła tam coś co ją zdumiało. Na ekranie pokazana była ona, leżąca na łóżku szpitalnym, podpięta do różnych respiratorów. Nad nią stali lekarze, którzy szybko coś mówili. Po chwili zaczęli wyprowadzać jej łóżko na kółkach z sali, wychodząc na korytarz. Tam dziewczyna zobaczyła swoją mamę, przyjaciółki i chłopaka. Gdy tylko zauważyli Klarę, wywożoną przez lekarzy  od razu do niej podbiegli. Byli przerażeni tym, co dzieje się z dziewczyną. Miała drgawki na całym ciele przez, które rzucała się na łóżku. Sama Klara nie wiedziała co myśleć. Lekarze nie pozwolili sobie na wyjaśnienia i popędzili do sali operacyjnej. Do rodzicielki Lary podeszła pielęgniarka i zaczęła coś tłumaczyć. Gdy skończyła kobieta zaczęła łkać. Klara nie chciała na to patrzeć, dlatego odwróciła głowę. Po chwili znów spojrzała na ekran. Teraz widać było salę operacyjną. Nagle respiratory zaczęły pikać, aby zaraz zamilknąć. To był jedyny dźwięk, który teraz słyszała. Lekarze zaczęli ją reanimować, ale bez skutku. Zrozumiała... Ona umiera...
_________________
Skończyłam!! Było trudno, ale w końcu mi się udało. Rozdział jest dokładnie taki jak zamierzałam. Mam nadzieję, że się spodoba :P
~~Crazy

2 komentarze:

  1. ale to nie koniec ?? ja chcę dalejjjjj !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie to nie koniec :) Na razie nie mam weny(znowu) i pełno lekcji, więc rozdział powinien się pojawić za około dwa tygodnie :)
      Pozdrawiam,
      Crazy

      Usuń